Jako że byłam dziewczynką, nie wiedziałam z własnego doświadczenia o tych wszystkich sprawach, ale zrozumiałam jedno - dopóki choć jednej kobiecie na świecie dzieje się krzywda, będę feministką.
I zostałam.
Feministka – i wszystko jasne
Gdy byłam nastolatką, na hasło „feminizm”, moi znajomi się tylko uśmiechali. Chyba nie do końca wiedzieli, co ono znaczy. Często im wyjaśniałam. Mówiłam o tych nierównych pensjach, nierównym podziale obowiązków domowych, o okaleczanych dziewczynkach, gdzieś daleko w Afryce i Azji. Gdy przybyło mi lat, reakcje ludzi stały się coraz mniej przyjazne. Im jestem starsza, i z im starszymi ludźmi rozmawiam, tym bardziej wrogo są do mnie nastawieni. Słyszę od nich, że feministki są głupie i brzydkie. Że to durne baby, które wyrządzają krzywdę normalnym kobietom.
Na takie słowa reaguję na dwa sposoby - albo się śmieję, albo ręce mi opadają i nie chce mi się niczego wyjaśniać.
A ja jestem feministką. I jestem z tego powodu dumna i szczęśliwa. Zauważam też, że coraz więcej osób rozumie feminizm. Coraz więcej osób zauważa, jak bardzo pozytywnie sufrażystki i feministki zmieniły świat. I jak wciąż zmieniają.
Dziewczynka - feministka
Na początku wszystko robiłam na wyczucie. Nie wiedziałam, że jest coś takiego, jak pisma feministyczne, historia feminizmu, masa artykułów i rozmyślań, które pozwalają przeciętnej kobiecie stać się wolną kobietą. Osobą świadomą swej tożsamości. Niezależną od innych ludzi. Tą, która sama decyduje o swoim życiu. O hobby, studiach, pracy, sposobie zarabiania pieniędzy, budowania związku, zakładania rodziny - o wszystkim ważnym, o czym człowiek powinien zdecydować sam. Żeby nie decydował za tego człowieka ślepy los, ktokolwiek.
Powoli do wiedzy o tym, kim jestem, czego chcę i jak wyglądała historia kobiet, dochodziłam sama. Potem, gdy znalazłam pisma feministyczne, po prostu się nimi zachłysnęłam. Okazało się, że nie jestem tak dziwna, jak mi się wcześniej wydawało. Że inne kobiety przede mną czuły to samo. Nie tylko Afrykanki w zupełnie innej kulturze, ale też Amerykanki z USA, Francuzki, Niemki, Brytyjki - że one też i to wiele lat temu dokonały takich samych odkryć, jak ja w wieku lat osiemnastu czy dwudziestu.
Wtedy już nie czułam się osamotniona i niedopasowana oraz bezpłciowa (bo „kobiety się tak nie zachowują”, „prawdziwe kobiety tak nie myślą”). Okazało się, że wiele kobiet na całym świecie może tak samo, jak ja przeżywać to, że są kobietami. Że mogą czuć dumę i radość z tego, że mają waginy, łechtaczki, piersi, okres... To było jedno z najlepszych odkryć, jakie zdarzyło mi się w życiu.
wSukience.pl | polityka prywatności kontakt |